„Matka nowoczesna”

-Jestem Mira -wyciągnęłam dłoń na przywitanie
-Czy to to samo co Mirka – zapytał on
Tak, Mirka to zdrobnienie od imienia Mirosława, a Mira brzmi twardo, i tak lubię – wytłumaczyłam. Nie lubię swojego imienia – dodałam szybko.
-Dlaczego, to takie ładne imię. Znałem kiedyś dwie Mirki. Były bardzo ładne, mądre
i delikatne, jak Ty – odpowiedział
-Na prawdę ?– nie dowierzałam
-Tak, mieszkaliśmy na tym samym podwórku, byliśmy przyjaciółmi. Niestety zostały zamordowane przez Niemców – zasmucił się
To przykre. Opowiesz mi o nich – poprosiłam
-Mirka K była piękniejsza. Miała rude włosy, piegi i niebieskie oczy. Chłopcy podkochiwali się w niej, ale ona spoglądała na jednego – opowiadał
Za Tobą -wtrąciłam, a on uśmiechnął się, i mówił dalej…
-Wojna wszystko zmieniła. Niemcy wszystko zmienili: życie, sens, wiarę nadzieje. To wszystko zostało utracone. Wszystko! Mirka i Mirka K nie miały szczęścia, zostały żywcem spalone. Młode, mądre, delikatne. Miały po szesnaście lat. Takie młode, chciały żyć. Nic złego nie zrobiły. Były tylko Żydówkami. Mirki K nawet aryjski wygląd nie uratował. Ktoś zrobił przysługę…
-To strasznie przykre – nie umiałam powiedzieć nic sensownego. W gardle miałam kluchę,
w głowie szum. A potem długo myślałam, dlaczego?
Pomyślałam, że jestem szczęściarą, która żyje w dobrych, spokojnych czasach. Polubiłam te dziewczyny, polubiłam zdrobniałe imię :”Mirka” Przede wszystkim jednak polubiłam jego – Abramka. Starszy pan, niezwykle ciepły i dobry. Opowiadał mi o czasach grozy a ja roniłam łzy.Potem wziął długopis i w moim notesiku napisał kilka nieznanych mi znaków. Domyśliłam się, że to pismo hebrajskie.
Tu napisałem słowo :”Mirka” . Zobacz, jak ładnie wygląda. – wskazał palcem na napis.Tak, wyglądało ładnie, ale i tajemniczo. Pięć znaków, pięć liter. Bardzo mi się podobało.W serce moje wstąpiło światło, taka słodka wiara w piękno. Ujrzałam je dopiero teraz. To dzięki niemu uwierzyłam, że mogę i ja być piękna, mądra i delikatna, jak te młode dziewczyny. Abramek, bo tak miał na imię mój rozmówca, a potem przyjaciel, pozwolił mi uwierzyć w siebie. Polubiłam moje imię. I byłam już tylko: Mirka, Mireczka, Mircia, Mirunia, Mirusieńka, Mirusienieńka, Miruś ! A twarda „Mirka”odeszła tej zimy, zniknęła za korytarzem, przepadła z wiatrem, odleciała hen daleko…..

* * * *

On umarł. Zdążyłam się z nim pożegnać. Zdążyłam mu powiedzieć, że piszę książkę
o włocławskich Żydach. Był szczęśliwy. Ja w jakiś sposób też, chociaż serce pękało mi z bólu.
Do dziś jest w moim sercu on i Jego Rodzina, i zawsze tam będą.
Tak wiele mi dał, tak wiele zmienił w moim życiu. Jestem Mirką.
Czas mijał, ja ciągle noszę w sobie tę historię. Często otwierałam notesik i patrzyłam na napis. Myślałam o dwóch Mirkach z opowieści Abramka, o tysiącach Mirek i milionach bezimiennych zamordowanych podczas wojny przez Niemców. Tak mi smutno, tak mi żal.
Tego dnia patrząc na napis w moim notesiku, dojrzałam do podjęcia pewnej decyzji. Myślałam o tym od dłuższego czasu. Wsiadłam do pociągu i pojechałam do Torunia. Byłam szczęśliwa. Zrobiłam to dla siebie przede wszystkim, zrobiłam to dla Mirek – dla pamięci o nich, dla mojego buntu przeciwko okrucieństwu i ludobójstwu. Może brzmi to patetycznie, ale tak jest.
Mamo, co Ty masz na ręce – zapytał syn. Zrobiłaś sobie tatuaż ? -dodał zdziwiony
-Tak, to jest tatuaż – odpowiedziałam.
-Czy tam jest napisane jakieś imię – zapytał znowu
Tak, moje
&Podszedł do mnie, przytulił, i wszystko było jasne. Spojrzał mi w oczy i powiedział : Mirka, to bardzo ładne imię. Moja koleżanka z pracy na widok tatuażu krzyknęła : „ Matka nowoczesna”. Może nie do końca tak jest, ale…tatuaż to tatuaż.

Mirosława Stojak

Ten wpis został opublikowany w kategorii Opowiadania. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.