„Głupi Żydek”

Był rok 1946. Z całej rodziny, liczącej kilkadziesiąt osób, Holokaust przeżyły trzy: mama, on i starszy brat. Ojca trzymającego na rękach najmłodszego synka zabili hitlerowcy. Dzidek, bo tak na imię ma bohater tej historii, nie mógł doczekać się, kiedy wróci do swojego miasta, domu, pokoju. Tęsknił za każdą ulicą, po których przechadzał się z rodzicami i rodzeństwem, gdy był małym chłopcem, tęsknił za widokiem dorożek, stojących rzędem przy ulicy. Lubił zapach koni, pamiętał go z dzieciństwa, gdy ukrywał się podczas wojny na wsi. Jego radość na samą myśl o powrocie do domu była ogromna, jednak do czasu…

Dziś, po sześćdziesięciu sześciu latach patrzy na te miejsca, nie wiele się zmieniły. Zamiast dorożek stoją taksówki, ale dzieciarnia tak samo biega po ulicach, jak wtedy. Poznaje dom, w którym mieścił się Komitet Związków Zawodowych, gdzie jego mama gotowała obiady. Na parterze mieściła się klasa szkolna, do której zaprowadziła go matka. Nie zdążył się uczyć, bowiem w chwili wybuchu wojny miał pięć lat. Wojna to nie był czas na naukę. Wszyscy drżeli o swoje życie. Najpierw przebywali w Getcie w Warszawie, potem w Otwocku. Gdy doszły słuchy, że będą przetransportowani do Auschwitz, udało im się uciec. Jakim sposobem nie pamięta. Po wojnie mama nie wracała do przeszłości, a w Izraelu nie mówiła już nawet po polsku. Nie chciała, zbyt wiele bólu i cierpienia było w jej sercu.

Owego dnia matka zaprowadziła po raz pierwszy syna do polskiej szkoły. Stwierdziła, że powinien się uczyć, rok szkolny już trwał. Nauczyciel, spojrzał na jedenastoletniego żydowskiego chłopca nieufnie, postawił frontem do uczniów i kazał powiedzieć, jak się nazywa .Dzidek przedstawił się posłusznie. Następnie nauczyciel nakazał, by wziął kredę i napisał swoje nazwisko na tablicy. Chłopak odparł, że nie potrafi pisać. Belfer zaczął krzyczeć wyśmiewając chłopca. Krzyczał coraz głośniej, był zły. Wystraszony Dzidek, zgarbił się, skurczył i spoglądał to na nauczyciela to na śmiejącą się klasę. Czuł się jak w potrzasku.
Nauczyciel zapytał, dlaczego nie uczył się pisać. Dzidek odpowiedział, że nie miał papieru ani ołówka.
– To dlaczego nie pisałeś palcem po piasku – wrzeszczał dalej nauczyciel
– Nie wiem- odpowiedział cicho zdenerwowany chłopiec.

Nauczyciel brnął dalej w wyszydzaniu nowego ucznia. Zwrócił się do klasy z zapytaniem:
kto z was potrafi napisać swoje nazwisko? Wszyscy uczniowie podnieśli dłonie w górę.

Ale to nie był koniec upokorzeń żydowskiego chłopca. Głośnym, dobitnym i szyderczym tonem belfer oświadczył wskazując ręką na chłopca: „zawsze mówiono, że Żydzi są mądrzy. Sami widzicie, że to nie prawda. Ten Żydek jest głupi. Głupi Żydek”
W tym momencie zabrzmiał dzwonek oznajmiając przerwę. Dzieciarnia wybiegła z klasy, Dzidek, jak oszalały koń pobiegł prosto do toalety. Wszyscy, ruszyli za nim. Zdążył zamknął się od wewnątrz. Czuł się jak zwierzę na polowaniu. Skulony, trząsł się ze strachu.
– Przecież to nie wojna, nie Niemcy – myślał.
– Dlaczego, co zrobiłem źle? – zastanawiał się i nic nie rozumiał.

Tymczasem dzieciarnia waliła pięściami w drzwi. Walili tak mocno i głośno, że jeszcze dziś ten starszy mężczyzna słyszy przerażający hałas. Dzwonek znowu zadzwonił, tym razem na lekcję. Chłopiec poczekał chwilę nim wszyscy odejdą i niepostrzeżenie uciekł ze szkoły. Biegł ile sił w nogach nie oglądając się za siebie. Nie poszedł do niej już więcej.

Owa lekcja uświadomiła chłopcu, że nie jest tu mile widziany, zrozumiał, że dla nich, polskich Żydów nie ma miejsca w Polsce. Razem z matką i bratem postanowili poszukać swojego miejsca na ziemi, takiego, któremu poświęcą wszystkie swoje siły, a może nawet miłość.
Tym miejscem okazał się Izrael.

„Głupi Żydek” jak nazwał Dzidka nauczyciel ludowej Polski z dumą budował swój kraj. Przez wiele lat był burmistrzem pewnego miasta. Cieszy się nieposzlakowaną opinią wspaniałego człowieka, męża, ojca i dziadka. Po sześćdziesięciu siedmiu latach znów mówi po polsku i robi to na prawdę dobrze. Przyjechał do miasta, za którym tak bardzo tęsknił. Chodził ulicami, po których niegdyś przemieszczali się jego rodzice i dziadkowie. Poszedł do szkoły, zaglądnął przez okna do klasy, nie było tam już nauczyciela, a może szkoda, powiedziałby mu, że nauczyciel powinien być mądry!

Mirosława Stojak

Ten wpis został opublikowany w kategorii Opowiadania i oznaczony tagami Głupi Żydek, Holocaust. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Leave a Reply