„Honorowy medal”

Tyle kwiatów, rozwiniętych, dojrzałych, drobnych,
młodych, przekwitłych, kolorowych i szarych, radosnych,
a przede wszystkim niewinnych.
Pączków też tyle delikatnych, niewiadomego jeszcze koloru,
zwiniętych w kłębuszki, skulonych we śnie,
wtulonych w matczyne piersi i serca,
chcących żyć, resztkami sił wznoszących się do słońca,
na chwilę, by polec w bohaterskiej walce.

Zdeptała, zhańbiła, zgładziła, unicestwiła hitlerowska krwiożercza machina.

Szłam dumnie po dywanie, choć pewnie się garbiłam,
patrzył przecież cały świat,
może bez małej garstki zazdrośników.
Lekko drżącym ruchem odebrałam honorowy medal.
Rozległy się oklaski dla mnie, mój wiersz przeczytano wszystkim,
prosty a jakże nie prosty.
I znowu oklaski, to zbyt wiele jak dla mnie,
dla innych nigdy nie żałuje.

Honor, duma, zaszczyt, wyróżnienie, rozpierały moje serce.

W jednej chwili ujrzałam kochane, znane mi twarze,
Abramek patrzył swoimi czarnymi oczyma – były szczęśliwe.
Wiedli za mną wzrok włocławscy Żydzi,
usłyszałam słowa: „dziękujemy”

Mirosława Stojak
19-04-2012

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wiersze i oznaczony tagami Honorowy medal. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Leave a Reply